Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
tym momencie dochodzimy do sedna rzeczy.

Nie mogłem sobie z tym automacikiem poradzić, bo pracowało nad
nim wiele mózgów, których on był owocem i efektem.
Mój pojedynczy mózg nie mógł przeciwstawić się konstrukcji
zbiorowej.
Nic nie potrafił wskórać.
Ten chłopiec mnie lubił.
Miał do mnie wyraźną słabość.
Jeśli był to przejaw resztki własnych uczuć, które się w nim
broniły?
Czyżby błaznując przede mną dopraszał się o pomoc?
Tak mi się zdawało, odniosłem takie wrażenie patrząc w jego oczy, roziskrzone,
a smutne jak czarna noc.
I to mi nasunęło myśl o dybuku.
Ktoś powie, że żydowskie wierzenia znikły ze słowiańskiej ziemi.
Ale
tym momencie dochodzimy do sedna rzeczy.<br> &lt;page nr=210&gt;<br> Nie mogłem sobie z tym automacikiem poradzić, bo pracowało nad<br>nim wiele mózgów, których on był owocem i efektem.<br> Mój pojedynczy mózg nie mógł przeciwstawić się konstrukcji<br>zbiorowej.<br> Nic nie potrafił wskórać.<br> Ten chłopiec mnie lubił.<br> Miał do mnie wyraźną słabość.<br> Jeśli był to przejaw resztki własnych uczuć, które się w nim<br>broniły?<br> Czyżby błaznując przede mną dopraszał się o pomoc?<br> Tak mi się zdawało, odniosłem takie wrażenie patrząc w jego oczy, roziskrzone, <br>a smutne jak czarna noc.<br> I to mi nasunęło myśl o dybuku.<br> Ktoś powie, że żydowskie wierzenia znikły ze słowiańskiej ziemi.<br> Ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego