Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
Do moich uszu doszły jakieś głośne szelesty .
Myślałem jednak, że to jeże żerują w krzakach.
- Potem zaś - opowieść przejął Sokole Oko - pan poszedł za tajeemniczym osobnikiem, a my za panem. Z tą różnicą - dodał ironicznie - że on pana zauważył, a pan nas nie dostrzegł. Obezwładnił pana, ale chyba nie zdążył przejrzeć dokumentów, bo zaraz nadeszliśmy i on uciekł. Co najwyżej obejrzał i zapamiętał pana twarz. Nie ścigaliśmy go, bo pan leżał jak martwy, i bardzo się tym przestraszyliśmy.
Doktor postawił zasadnicze pytanie:
- O co właściwie chodzi w tej sprawie? Czego ten człowiek szuka w obserwatorium?
Bezradnie rozłożyłem ręce.
- Wiemy, że nic
Do moich uszu doszły jakieś głośne szelesty &lt;page nr=62&gt;.<br> Myślałem jednak, że to jeże żerują w krzakach.<br>- Potem zaś - opowieść przejął Sokole Oko - pan poszedł za tajeemniczym osobnikiem, a my za panem. Z tą różnicą - dodał ironicznie - że on pana zauważył, a pan nas nie dostrzegł. Obezwładnił pana, ale chyba nie zdążył przejrzeć dokumentów, bo zaraz nadeszliśmy i on uciekł. Co najwyżej obejrzał i zapamiętał pana twarz. Nie ścigaliśmy go, bo pan leżał jak martwy, i bardzo się tym przestraszyliśmy.<br>Doktor postawił zasadnicze pytanie:<br>- O co właściwie chodzi w tej sprawie? Czego ten człowiek szuka w obserwatorium?<br>Bezradnie rozłożyłem ręce.<br>- Wiemy, że nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego