ale też rozluźniają kontakty z dawnymi przyjaciółmi. <br>Jerzy Wasilewski z Warszawy, właściciel sieci hurtowni, skazany na siedem lat za wypadek ze skutkiem śmiertelnym, wstydzi się tak, że o jego wyroku wie tylko najbliższa rodzina. Od dwóch lat jeździ do domu na przepustki, spotyka się ze znajomymi. Wszyscy oni są święcie przekonani, że Wasilewski pracuje w Berlinie, a do Warszawy przyjeżdża na urlopy i delegacje. Któregoś razu kolega bardzo nalegał, żeby przez dwie noce przenocował go u siebie. I strasznie się obraził, bo nie uwierzył, że Wasilewski chwilowo mieszka u przyjaciela, a pół jego mieszkania właśnie spłonęło w pożarze. - Ale opinia niegościnnego