Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
płynie w każdym człowieku.
Mogłem sobie nawet bez większego trudu wyobrazić jego ciemną sylwetkę, oddalającą się wśród rytmicznych, pełnych godności, powolnych ukłonów, jak gdyby Grześ adorował słońce, które - tak sobie to wyobrażam - zachodzi właśnie za rumowiska chmur nad wodą opalizującą kolorem spopielałej zieleni i ciemnego ugru.
Oddala się i pozostawia przemądrzałego Zachariasza na rozległych brzegach życia, któreg o wtedy tyle miał jeszcze przed sobą.
A oto opowiadanie wuja Albina: Ludzie dziczeją od tego nieróbstwa.
Wczoraj w nocy Zygmunt wyganiał diabły ze strychu.
Było ich ze trzy lub cztery, nieduże, ale bystre.
Najpierw siedziały w szafie, zaczaiły się i czekały cicho, kiedy
płynie w każdym człowieku.<br>Mogłem sobie nawet bez większego trudu wyobrazić jego ciemną sylwetkę, oddalającą się wśród rytmicznych, pełnych godności, powolnych ukłonów, jak gdyby Grześ adorował słońce, które - tak sobie to wyobrażam - zachodzi właśnie za rumowiska chmur nad wodą opalizującą kolorem spopielałej zieleni i ciemnego ugru.<br>Oddala się i pozostawia przemądrzałego Zachariasza na rozległych brzegach życia, któreg o wtedy tyle miał jeszcze przed sobą.<br>A oto opowiadanie wuja Albina: Ludzie dziczeją od tego nieróbstwa.<br>Wczoraj w nocy Zygmunt wyganiał diabły ze strychu.<br>Było ich ze trzy lub cztery, nieduże, ale bystre.<br>Najpierw siedziały w szafie, zaczaiły się i czekały cicho, kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego