Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
mogli razem ruszyć w pole, żeby zebrać suche jak
pieprz zboże i zacząć jesienną orkę. I wtedy właśnie ujrzał Pawlaka,
szarżującego z drągiem w ręku. Łomot kija o chude boki Mućki zabrzmiał
w uszach Kargula jak rytm bębna wzywającego do boju.
- A on czego tak szasta sia, jakby co zgubiwszy? - przemagając
chrypkę zawołał w stronę Pawlaka. Stali teraz naprzeciw siebie, mierząc
się wzrokiem. I wtedy nagle, jakby od tego zderzenia ich oczu powstała
jakaś iskra, za plecami Pawlaka rozległ się potężny wybuch. Kaźmierz
przykucnął, szepcząc do siebie: "Ki czort?!". Odwrócił się przez ramię
i w tym miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą
mogli razem ruszyć w pole, żeby zebrać suche jak<br>pieprz zboże i zacząć jesienną orkę. I wtedy właśnie ujrzał Pawlaka,<br>szarżującego z drągiem w ręku. Łomot kija o chude boki Mućki zabrzmiał<br>w uszach Kargula jak rytm bębna wzywającego do boju.<br> - A on czego tak szasta &lt;orig&gt;sia&lt;/&gt;, jakby co zgubiwszy? - przemagając<br>chrypkę zawołał w stronę Pawlaka. Stali teraz naprzeciw siebie, mierząc<br>się wzrokiem. I wtedy nagle, jakby od tego zderzenia ich oczu powstała<br>jakaś iskra, za plecami Pawlaka rozległ się potężny wybuch. Kaźmierz<br>przykucnął, szepcząc do siebie: "&lt;orig&gt;Ki&lt;/&gt; czort?!". Odwrócił się przez ramię<br>i w tym miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego