Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
że grupa zauważy go sama, bez jego, woźnicy, napomnień. Ale ta trójka samotnego turysty nie dojrzała. Towarzystwo w okamgnieniu rozsiadło się na wozie obok trumien, żartobliwie komentując obecność i przeznaczenie mebli, zaś furman wymamrotał swoje: wio, Baśka! i wóz ruszył. Słońce zaczęło stopniowo przygrzewać coraz mocniej, temperatura powietrza wzrosła, więc przemoknięci turyści z prawdziwą przyjemnością jęli pozbywać się mokrych ubrań. Powystawiali swoje ciała do słońca, ktoś wyjął gitarę, ktoś inny zaintonował słowa do znanej melodii i wkrótce po okolicy rozniosło się echo wesołych przyśpiewek. Nawet podobno nieruchawy i co rusz usypiający furman podrygiwał w takt skocznych melodii.
Wesoło było do momentu
że grupa zauważy go sama, bez jego, woźnicy, napomnień. Ale ta trójka samotnego turysty nie dojrzała. Towarzystwo w okamgnieniu rozsiadło się na wozie obok trumien, żartobliwie komentując obecność i przeznaczenie mebli, zaś furman wymamrotał swoje: wio, Baśka! i wóz ruszył. Słońce zaczęło stopniowo przygrzewać coraz mocniej, temperatura powietrza wzrosła, więc przemoknięci turyści z prawdziwą przyjemnością jęli pozbywać się mokrych ubrań. Powystawiali swoje ciała do słońca, ktoś wyjął gitarę, ktoś inny zaintonował słowa do znanej melodii i wkrótce po okolicy rozniosło się echo wesołych przyśpiewek. Nawet podobno nieruchawy i co rusz usypiający furman podrygiwał w takt skocznych melodii.<br>Wesoło było do momentu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego