Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
zabity. Tu i ówdzie zza wysokich chmur wyzierały kiście gwiazd.

3
Czekali na pociąg trzeci już dzień na zapomnianej w stepie stacyjce. Koczowali pod gołym niebem, a z nieba od trzech dni i nocy siąpił deszcz. Akurat rozpadało się w środku lata - i to tam, gdzie susza suszę goni. Zziębnięci, przemoknięci, źli, swarzyli się o byle co. Spora ich była gromada, gdyż zwieziono najrozmaitszych Polaków z okolicznych kołchozów i aułów, kazachskich wiosek. Niebem ciągnęły chmurzyska. Oni sami dojadali już chleb od Makara, a worki z sucharami okryli przed pluchą, czym się dało, trzymali na najczarniejszą godzinę. Nikt nie pomyślał, aby na
zabity. Tu i ówdzie zza wysokich chmur wyzierały kiście gwiazd.<br><br>3<br>Czekali na pociąg trzeci już dzień na zapomnianej w stepie stacyjce. Koczowali pod gołym niebem, a z nieba od trzech dni i nocy siąpił deszcz. Akurat rozpadało się w środku lata - i to tam, gdzie susza suszę goni. Zziębnięci, przemoknięci, źli, swarzyli się o byle co. Spora ich była gromada, gdyż zwieziono najrozmaitszych Polaków z okolicznych kołchozów i aułów, kazachskich wiosek. Niebem ciągnęły chmurzyska. Oni sami dojadali już chleb od Makara, a worki z sucharami okryli przed pluchą, czym się dało, trzymali na najczarniejszą godzinę. Nikt nie pomyślał, aby na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego