Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
na nią, śliczną jak nikt inny...
a więc teraz, przywołana moim niepokojem i rozterką, zjawiła się przy mnie; i zmieściłyśmy się obie w hamaku, i z głową na jej ramieniu usypiałam, słuchając słów tchnących miłością i darzących ukojeniem, i złe myśli pierzchały, a ich miejsce zajmował urzekający spokój, jej dojrzałość przenikała w moją niedorosłość, odzyskiwałam pewność siebie, choć wcale nie byłam pewna, czy nazajutrz nie obudzę się chłopcem...
i w nocy przyśnił mi się mój papa:
widziałem go w wiejskim domu wśród nieznanych ludzi, samych kobiet, starych i młodych, które opiekowały się nim, usługiwały mu, widać chorował, bo twarz miał bladą
na nią, śliczną jak nikt inny...<br>a więc teraz, przywołana moim niepokojem i rozterką, zjawiła się przy mnie; i zmieściłyśmy się obie w hamaku, i z głową na jej ramieniu usypiałam, słuchając słów tchnących miłością i darzących ukojeniem, i złe myśli pierzchały, a ich miejsce zajmował urzekający spokój, jej dojrzałość przenikała w moją niedorosłość, odzyskiwałam pewność siebie, choć wcale nie byłam pewna, czy nazajutrz nie obudzę się chłopcem...<br>i w nocy przyśnił mi się mój papa:<br>widziałem go w wiejskim domu wśród nieznanych ludzi, samych kobiet, starych i młodych, które opiekowały się nim, usługiwały mu, widać chorował, bo twarz miał bladą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego