Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
by wystarczyła, piąty dzień. Uchylił drzwi, bo zrobiło się duszno, i popatrzył w górę na wyprostowane dumnie topole, odruchowo stanął prosto, zabolało go coś w środku, osobno się wątroba rusza, pomyślał, ale przejdzie.
Czarna wrona usadowiona przemyślnie między gałęziami jednak miała mokre pióra; deszcz był co prawda ciepły, ale ją przenikały dreszcze.
Fałszywy Judasz wygrzewał się w niedokładnie domkniętym kuble na śmieci wdychając rozkładający się zapach pozostały po wczorajszych śledziach, taki jak po każdym piątku. Pacnął łapą w głowę śledzia. Prosto w oko, skubnął dla zasady, szarpnął resztkę wiszącej na szkielecie skóry i oblizał pysk. Podskoczył uderzając głową w pokrywę śmietnika
by wystarczyła, piąty dzień. Uchylił drzwi, bo zrobiło się duszno, i popatrzył w górę na wyprostowane dumnie topole, odruchowo stanął prosto, zabolało go coś w środku, osobno się wątroba rusza, pomyślał, ale przejdzie.<br>Czarna wrona usadowiona przemyślnie między gałęziami jednak miała mokre pióra; deszcz był co prawda ciepły, ale ją przenikały dreszcze.<br>Fałszywy Judasz wygrzewał się w niedokładnie domkniętym kuble na śmieci wdychając rozkładający się zapach pozostały po wczorajszych śledziach, taki jak po każdym piątku. Pacnął łapą w głowę śledzia. Prosto w oko, skubnął dla zasady, szarpnął resztkę wiszącej na szkielecie skóry i oblizał pysk. Podskoczył uderzając głową w pokrywę śmietnika
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego