Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
oparcie, tak już tam zostałam.
I wrócił Diego. Usłyszałam kroki. Przeszedł mi jeszcze jakby krótki błysk przez głowę: skoczę. Ale nie mogłam. A kroki nagle ucichły, Diego nic nie mówił, widocznie zrozumiał, co robię. Dość długo trwała ta cisza, strach nie pozwalał mi się odwrócić i spojrzeć, utkwiłam wzrok w przepaści, zamarłam nad nią, aż coś mną znienacka targnęło, to Diego, przybliżywszy się od tyłu, chwycił mnie za ramiona i gwałtownie pociągnął. A potem powlókł siłą do takiej zaklęsłości porosłej mchami, rzucił na nie. Kiedy leżałam już w bezpiecznym miejscu, krzyknął: - Dolores, co chciałaś zrobić? - Powiedziałam cicho: - Nic, nic, Diego, nie
oparcie, tak już tam zostałam.<br>I wrócił Diego. Usłyszałam kroki. Przeszedł mi jeszcze jakby krótki błysk przez głowę: skoczę. Ale nie mogłam. A kroki nagle ucichły, Diego nic nie mówił, widocznie zrozumiał, co robię. Dość długo trwała ta cisza, strach nie pozwalał mi się odwrócić i spojrzeć, utkwiłam wzrok w przepaści, zamarłam nad nią, aż coś mną znienacka targnęło, to Diego, przybliżywszy się od tyłu, chwycił mnie za ramiona i gwałtownie pociągnął. A potem powlókł siłą do takiej zaklęsłości porosłej mchami, rzucił na nie. Kiedy leżałam już w bezpiecznym miejscu, krzyknął: - Dolores, co &lt;page nr=25&gt; chciałaś zrobić? - Powiedziałam cicho: - Nic, nic, Diego, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego