druty, Görlitz, przemytnicy i celnicy, niewidzialny pośród nocy nowy wspaniały świat NRD, Leipzig Hauptbanhof z rosyjskimi żandarmami na peronie, noc, pola minowe, znów druty wygrywające w zamarzłym powietrzu melodie wstawania rannych zórz, a kiedy wzeszła srebrna kula zimowego słońca, Anglik pił pierwszą od dawna kawę na dworcu we Frankfurcie i przerzucał wczorajszego "Guardiana", czując się, jakby wstał z grobu. Za trzy kwadranse miał przesiadkę do Hoek Van Holland. Potem był prom, pociąg, a wreszcie już tylko Londyn w zimnej mżawce.<br>Anglik zaciąga suwak kurtki i skręca z głównej bramy kampusu w dół Broadwayu. Mijają go pierwsi przebierańcy: zgarbiona kobieta w czarnym