Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 7-8
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1964
siebie. Właśnie Domiński "zlikwidował" przed chwilą Wierzyńskiego. "Nie do wiary - wołał rozwścieczony Hollender - wszędzie wielki poeta, a w tym pokoju - grafoman! "Domiński twardo stał przy swoim, zachwycony wywołanym wrażeniem.
Własnej szkoły, w sensie twórczej kontynuacji, Czechowicz nie stworzył, a liczni naśladowcy przynieśli mu więcej szkody, niż chwały. Co prawda; trudno przesądzać; gdyby nie wybuch wojny, ośrodek, który zaczynał się koło niego krystalizować, być może, nabrałby z czasem cech określonego kierunku poetyckiego, tym bardziej, że do liryków dołączyli młodzi, obiecujący krytycy.
Sam Czechowicz miewał często złudzenia. Najmocniej poczuł się w roku 1934. Wyszedł wtedy tom "W błyskawicy", który ostatecznie utwierdził niewątpliwe przewodnictwo
siebie. Właśnie Domiński "zlikwidował" przed chwilą Wierzyńskiego. "Nie do wiary - wołał rozwścieczony Hollender - wszędzie wielki poeta, a w tym pokoju - grafoman! "Domiński twardo stał przy swoim, zachwycony wywołanym wrażeniem.<br>Własnej szkoły, w sensie twórczej kontynuacji, Czechowicz nie stworzył, a liczni naśladowcy przynieśli mu więcej szkody, niż chwały. Co prawda; trudno przesądzać; gdyby nie wybuch wojny, ośrodek, który zaczynał się koło niego krystalizować, być może, nabrałby z czasem cech określonego kierunku poetyckiego, tym bardziej, że do liryków dołączyli młodzi, obiecujący krytycy.<br>Sam Czechowicz miewał często złudzenia. Najmocniej poczuł się w roku 1934. Wyszedł wtedy tom "W błyskawicy", który ostatecznie utwierdził niewątpliwe przewodnictwo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego