zwłaszcza róż, które Pol sam pielęgnował. Kiedyś nasz obecny dom, usytuowany w pobliżu rozwalonego pałacu i dopiero co odnowionego jego skrzydła, był domem administratora, a taras był wysoko oszkloną oranżerią. Przebudowa wymagała wiele pracy i zachodu, ale zdawało się nam, że teraz każda rzecz znalazła swoje właściwe miejsce w tym prześlicznym starym domostwie. <br> Daleki z początku pogłos i wrzawa przybrały na sile. Zdawaliśmy sobie sprawę, że lada chwila w parku pojawią się ludzie, a jednak, gdy to się stało, było niespodziewane i straszne. Szli bezładnymi grupami, rozglądając się, jakby oczekiwali przeszkody. Powoli skupili się wokoło domu i tarasu. Twarze były na