na niej kilka kropel zastygłej żywicy. Wyglądały jak duże łzy, po suficie biegały sprężyste cienie, parskały za oknem konie. <br>- Ten krawat kupiłem u Braci Jabłkowskich, właściwie kupiła mi go żona, w trzydziestym ósmym, na imieniny, mnie wydaje się, że jest znośny.<br>- Ależ to wszystko nie tak. Mają rację ci, którzy przestrzegają, że na skróty zawsze dalej. - Boczkowski szybko usiadł za biurkiem. Wyciągnął ręce, spuścił głowę, przypominał bezradnego byka, niemającego dostatecznych powodów, aby zaatakować. - Panie Janie, chodzi o to, że ten konkretny krawat, w ogóle wszystkie pańskie krawaty są eleganckie, gustowne, wyborne, ale przede wszystkim nie w porę, panie Janie, w takim