przekazał synowi, sam zamieszkał w skromnej komnacie ozdobionej jedynie portretami przyjaciół oraz rysunkami – malarza Józefa Sokołowskiego, czas spędzał głównie na pisaniu, w wolnych zaś chwilach odwiedzał swych włościan, naradzał się z nimi, pomagał im, a każdą młodą parę błogosławił i sowicie obdarzał. Czuwał też, aby dwór i okoliczne wioski przestrzegały starych obyczajów i obchodziły uroczyście wszystkie święta kościelne oraz narodowe. Swoją piotrowicką samotnię opuszczał bardzo rzadko, bardzo niechętnie i tylko na krótko.<br> Nie należy jednak przez to rozumieć, że Koźmian odgrodził się od świata, zapomniał o przeszłości i zamknął oczy na otaczającą go rzeczywistość. Przeciwnie, nigdy chyba w życiu nie