pani krzyczy histerycznie, żeby ta emerytka, która co rano jeździ uparcie z baniakiem po wodę do źródełka właśnie wtedy, kiedy ta pani jedzie do pracy, zastanowiła się i zwolniła to miejsce w tramwaju. Myślę, że zwariowałam. Zjeżdżam na prawy pas moim nowym, cudnym samochodem o dwulitrowym silniku, bo może komuś przeszkadzam - on jedzie do pracy, a ja na masaż. Uświadamiam sobie poza tym, że w domu zostawiłam mamę emerytkę i niczym się nie martwię, bo ona zajmie się domem i dziećmi, podczas kiedy ja będę pływać w basenie... Ohyda!<br>Dzisiejsi emeryci byli dziećmi, gdy wybuchła wojna. Nie mieli dzieciństwa, a potem