szpital dla ofiar cholery.<br> Choroba uderza znienacka, skrada się cichaczem. Oto swym kościstym palcem dotknęła człowieka, który w tłumie innych śpieszy gdzieś, aby zdobyć dla siebie i bliskich małą miseczkę ryżu, może nawet z kawałkiem pokrajanej surowej ryby. I oto nagle tłum rozbiega się przerażony, gdyż istota, śpiesząca za jadłem, przewraca się na ziemię, zaczyna gwałtownie wymiotować, nie panuje nad odruchami. Ciepłota ciała szybko spada, organizm traci wodę.<br> - Najważniejsza jest pierwsza godzina - mówi mi lekarz dyżurny - wtedy pomoc może być decydująca. Pan pyta o ratunek? W żyły wlewa się roztwór soli fizjologicznej, daje się morfinę na uśmierzenie bólów. A potem czeka