zna. Doktorze, proszę zrobić trochę miejsca... Co dla chłopca? Pan, mocną kawę, wiem.<br>- Lody - odpowiedział odruchowo, siadając z ulgą. Uścisnął chłodną, kościstą dłoń adwokata i ciepłą, mocną lekarza.<br>- Dziecko musi jeść powoli - doradzał Kapur, wydymając pełne policzki. - Łatwo o przeziębienie... Pan już wie? A ja przepowiadałem, za dużo szczęścia naraz - przewracał wyłupiastymi oczami - bogactwo, młodość, zdrowie.<br>- I miłość, miłość - podpowiadał szyderczo Czandra.<br>- Ona ma wypisane na dłoni, urodzi jeszcze dwoje.<br>- A jeśli będą córki? - zapytał mecenas.<br>- Trzeba próbować do skutku - rozłożył bezradnie dłonie lekarz. - Przecież oboje są młodzi. Jeszcze nic straconego. Ona może rodzić.<br>Kelner przyniósł srebrny pucharek pełen lodów z