Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
o brzasku i słuchać dostojnej harmonii męskich głosów, spływającej od kompanii do kompanii, od batalionu do batalionu, rozlewnej modlitwy w tę uzbecką jutrznię, gdy milkły ptaki. Była w tym uroczystym śpiewie potęga, aż ciarki szły po grzbiecie, jakby zaszumiał dąb starej, polskiej pieśni. Każdy taki świt stanowił dla Jurka wielkie przeżycie, chłopiec leżał zasłuchany na płaskim dachu lepianki i drżał, ilekroć basy zwędrowawszy pagórki schodziły dudniąc w dolinę.
Wolał sypiać na dachu, owinięty w dziurawą kołdrę, wypchaną pakułami. Zamieszkali w domu uzbeckiego dratewki-szewca, który zwał się Tadżi, ale nie był Tadżykiem, ścibolił sandałki, chwytał się każdej partaninki, aby zarobić, biedził
o brzasku i słuchać dostojnej harmonii męskich głosów, spływającej od kompanii do kompanii, od batalionu do batalionu, rozlewnej modlitwy w tę uzbecką jutrznię, gdy milkły ptaki. Była w tym uroczystym śpiewie potęga, aż ciarki szły po grzbiecie, jakby zaszumiał dąb starej, polskiej pieśni. Każdy taki świt stanowił dla Jurka wielkie przeżycie, chłopiec leżał zasłuchany na płaskim dachu lepianki i drżał, ilekroć basy zwędrowawszy pagórki schodziły dudniąc w dolinę.<br>Wolał sypiać na dachu, owinięty w dziurawą kołdrę, wypchaną pakułami. Zamieszkali w domu uzbeckiego dratewki-szewca, który zwał się Tadżi, ale nie był Tadżykiem, ścibolił sandałki, chwytał się każdej partaninki, aby zarobić, biedził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego