Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Lesio
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1973
doszedł do wniosku, że widocznie przedstawiciel władzy domaga się od niego jakiegoś dowodu na brak halucynacji. Przestał się opierać i gorliwie dążył przed siebie. Wypadli za narożnik budynku i stanęli jak wryci. Ściśle biorąc, milicjant stanął jak wryty, a Lesio, którego nogi wrosły w ziemię, a rozpędzony kadłub poleciał ku przodowi, uczynił coś w rodzaju gwałtownego, głębokiego ukłonu, zapierając się rękami w rozkopanej glinie. Różowa mara stała w świetle dwóch latarni i jednego neonu, wachlując się łagodnie uszami.
Zdenerwowany wiadomością o dziwacznej kradzieży, wpatrzony w słonia milicjant odruchowo poderwał znieruchomiałego w ukłonie Lesia do góry. - Panie, co pan? - powiedział z irytacją
doszedł do wniosku, że widocznie przedstawiciel władzy domaga się od niego jakiegoś dowodu na brak halucynacji. Przestał się opierać i gorliwie dążył przed siebie. Wypadli za narożnik budynku i stanęli jak wryci. Ściśle biorąc, milicjant stanął jak wryty, a Lesio, którego nogi wrosły w ziemię, a rozpędzony kadłub poleciał ku przodowi, uczynił coś w rodzaju gwałtownego, głębokiego ukłonu, zapierając się rękami w rozkopanej glinie. Różowa mara stała w świetle dwóch latarni i jednego neonu, wachlując się łagodnie uszami.<br>Zdenerwowany wiadomością o dziwacznej kradzieży, wpatrzony w słonia milicjant odruchowo poderwał znieruchomiałego w ukłonie Lesia do góry. - Panie, co pan? - powiedział z irytacją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego