Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
pałały mu podnieceniem, był zbryzgany cały wodą, tak że nawet z
włosów ściekały mu po twarzy strużki.
- Mówiłem, żebyś nie wchodził do morza głębiej niż do pół łydek.
- Zbudujesz? Tatuś?
- Idź się jeszcze trochę pobaw. Potem ci zbuduję.
Odszedł nadąsany, a pewnie i zawiedziony, choć wiedziałem, że
niezadługo na powrót przybiegnie. Słońce coraz bardziej zniżało się nad
widnokrąg, coraz większe, czerwieńsze, coraz mocniej wyostrzając
granicę między morzem a niebem. To morze zatrzymane tam przez niebo,
jak i niebo zatrzymane przez morze, spiętrzały się wzajemnie,
zachodziły na siebie, tworząc jakby gruby szew, czerwony od czerwonych
promieni zachodzącego słońca. Nagle na tym szwie
pałały mu podnieceniem, był zbryzgany cały wodą, tak że nawet z<br>włosów ściekały mu po twarzy strużki.<br> - Mówiłem, żebyś nie wchodził do morza głębiej niż do pół łydek.<br> - Zbudujesz? Tatuś?<br> - Idź się jeszcze trochę pobaw. Potem ci zbuduję.<br> Odszedł nadąsany, a pewnie i zawiedziony, choć wiedziałem, że<br>niezadługo na powrót przybiegnie. Słońce coraz bardziej zniżało się nad<br>widnokrąg, coraz większe, czerwieńsze, coraz mocniej wyostrzając<br>granicę między morzem a niebem. To morze zatrzymane tam przez niebo,<br>jak i niebo zatrzymane przez morze, spiętrzały się wzajemnie,<br>zachodziły na siebie, tworząc jakby gruby szew, czerwony od czerwonych<br>promieni zachodzącego słońca. Nagle na tym szwie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego