nie strzymał. <br>Hubert mało słyszał z tej przemowy. <br>- Słuchaj, Stefek - powiedział. - Jak będzie niedziela, to przychodź po mszy do Białego Domu. Wiesz? <br>- Wiem. <br> - Dam ci książkę, a może i co więcej, jakeś taki ciekaw do mechaniki.<br>- Ja, paniczu, toby wszystko potrafił - wykrzyknął chłopiec - żeby ja tylko wiedział jak! <br>- No dobrze, przychodź! Do widzenia! - i Hubert popędził na drogę, gdzie go oczekiwała Gabi. <br>XI <br>Teraz już była pewność, że przycisk zostanie wydobyty choćby spod ziemi, bo tak sobie poprzysięgła pani Romeyowa, wysłuchawszy relacji Huberta. <br>Wszystko, co kiedykolwiek zamierzyła ta drobna, ruchliwa dama, musiało się spełnić za wszelką cenę. <br>Potrafiła o to walczyć