lat Francji i Ameryki nie pisałem pod zachodnią publikę, ale przeciw niej. I właściwie mój sukces dlatego jest dla mnie cenny, że przypadł najeżonemu, bez ustanku zaznaczającemu, że nie jest jednym z nich. Natomiast dopóki nie zerwałem z warszawskim rządem, już zaczynałem pisać pod wymagania socrealizmu.<br> Nie mogę odnosić się przychylnie do polskich literatów, którzy po 1989 roku zaczęli pisać pod zachodni rynek wydawniczy. Ani do młodych poetów, małpujących poezję amerykańską, podczas gdy ja i cała "polska szkoła" robiliśmy swoje, świadomi naszych innych historycznych doświadczeń.<br> Jesteśmy zależni od języka, jakim rozporządzamy. Mógłbym powołać się na przykłady poetów, którym Forma nie pozwalała