Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
rodziny się nie śniło, że zobaczy kiedykolwiek morze... Kto mógł sobie pozwolić, żeby gdzieś tam wyjeżdżać na jakieś letniska... - Jak byłem chłopakiem, to tylko marzyłem, żeby zobaczyć morze - tak mówił i uśmiechał się tajemniczo. I potem opowiadał o Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym jak o jakiejś świętości. W urzędzie doradzili, skierowali, dali przydział. Matka na to: Co to za mieszkanie! Inni mają całe piętro, i to z łazienką. A my ciągle te miski i wychodek...


- No i co, Dionizy? Gdzie się spaliło? Strach coś robić z tym przewodem? Rozpada się w rękach? Ale jak już się tam dostali, to może tym ciągiem można
rodziny się nie śniło, że zobaczy kiedykolwiek morze... Kto mógł sobie pozwolić, żeby gdzieś tam wyjeżdżać na jakieś letniska... - Jak byłem chłopakiem, to tylko marzyłem, żeby zobaczyć morze - tak mówił i uśmiechał się tajemniczo. I potem opowiadał o Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym jak o jakiejś świętości. W urzędzie doradzili, skierowali, dali przydział. Matka na to: Co to za mieszkanie! Inni mają całe piętro, i to z łazienką. A my ciągle te miski i wychodek... <br><br><br>- No i co, Dionizy? Gdzie się spaliło? Strach coś robić z tym przewodem? Rozpada się w rękach? Ale jak już się tam dostali, to może tym ciągiem można
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego