Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
wargę, kępy siwej szczeciny wyglądały z wielkich uszu sczerniałyćh ze starości czy też z brudu. Palce powykręcane przez reumatyzm przypominały sękate brzozowe patyki.

Nie podając nikomu ręki Zarieczycha, jak ją powszechnie nazywano w Wielkich Łukach, rozsiadła się w fotelu i zapaliła papierosa.

- Daj kieliszek wódki, Eleonoro Karłowna; bo zmarzłam - powiedziała przyglądając się nam badawczym wzrokiem.

Po chwili Tekla postawiła przed nią tacę z karafką wódki i z kanapkami.

Zarieczycha nalała sobie kieliszek i wychyliła go jednym haustem, nie zwracając uwagi, że nikt nie dotrzymuje jej towarzystwa. Ojciec stał z rękami założonymi do tyłu i milczał, aby nie przedłużać tej nieproszonej wizyty.

Zarieczycha
wargę, kępy siwej szczeciny wyglądały z wielkich uszu sczerniałyćh ze starości czy też z brudu. Palce powykręcane przez reumatyzm przypominały sękate brzozowe patyki.<br><br>Nie podając nikomu ręki Zarieczycha, jak ją powszechnie nazywano w Wielkich Łukach, rozsiadła się w fotelu i zapaliła papierosa.<br><br>- Daj kieliszek wódki, Eleonoro Karłowna; bo zmarzłam - powiedziała przyglądając się nam badawczym wzrokiem.<br><br>Po chwili Tekla postawiła przed nią tacę z karafką wódki i z kanapkami.<br><br>Zarieczycha nalała sobie kieliszek i wychyliła go jednym haustem, nie zwracając uwagi, że nikt nie dotrzymuje jej towarzystwa. Ojciec stał z rękami założonymi do tyłu i milczał, aby nie przedłużać tej nieproszonej wizyty.<br><br>Zarieczycha
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego