Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
zobaczyć pewnego dnia Ritę w tłumie neapolitańskim.
Jak gorąco i duszno, Boże jak duszno, a to dopiero początek sierpnia. Dziś rano, w letniej martwocie naszej kamienicy, dokuczyła mi samotność i odważyłem się wyjść na spacer. Musiałem natychmiast wrócić z Placu Świętego Dominika. Niebo, na oko piękne i czyste, zdawało się przygniatać mnie do ziemi. I ucisk w piersiach wzmaga się ciągle od przebudzenia w środku nocy. Jak duszno, brak, brak powietrza. Wielki Boże, Święty i nieśmiertelny, Ojcze Nasz któryś jest...
O pierwszej w południe sąsiadka ż drugiego piętra zapukała, jak codziennie, z obiadem na tary do drzwi swego pensjonariusza.



Nie było
zobaczyć pewnego dnia Ritę w tłumie neapolitańskim.<br> Jak gorąco i duszno, Boże jak duszno, a to dopiero początek sierpnia. Dziś rano, w letniej martwocie naszej kamienicy, dokuczyła mi samotność i odważyłem się wyjść na spacer. Musiałem natychmiast wrócić z Placu Świętego Dominika. Niebo, na oko piękne i czyste, zdawało się przygniatać mnie do ziemi. I ucisk w piersiach wzmaga się ciągle od przebudzenia w środku nocy. Jak duszno, brak, brak powietrza. Wielki Boże, Święty i nieśmiertelny, Ojcze Nasz któryś jest...<br> O pierwszej w południe sąsiadka ż drugiego piętra zapukała, jak codziennie, z obiadem na tary do drzwi swego pensjonariusza.<br><br>&lt;page nr=31&gt;<br><br> Nie było
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego