i zacząłem<br>go szukać wzrokiem pośród tych ciał, a nie spojrzałem choćby odruchowo<br>przed siebie, gdzie cały czas na moich oczach przecież baraszkował.<br>Podniosłem się na kolana. Wydało mi się przez moment, że leży gdzieś<br>tam między tymi ciągnącymi się wzdłuż plaży ciałami, wymęczonymi,<br>omdlałymi z pragnienia, spalonymi przez słońce, przygnieciony czyjąś<br>nogą, brzuchem, tułowiem, barkiem. Zerwałem się na nogi. Chciałem już<br>krzyknąć na całą tę plażę:<br> - Paweł!!!<br> Lecz coś mnie ostrzegło, abym tego nie robił, bo cóż mu powiem, gdy<br>przybiegnie do mnie, najwyżej go się spytam:<br> - Nie chce ci się pić? - A pić mu się chciało zawsze. - Może co