Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
się odgrywa po to jedynie, by zmylić wroga. Tylko nowicjusze albo przeciwnicy dobrze znający swoje sztuczki rzucają się na siebie od razu. W tym starciu żaden z wojowników nie był nowicjuszem.
Pierwszy uderzył Olgomar. Jego karogga opadła, tnąc powietrze tuż obok twarzy gwardzisty, nie czyniąc jednak krzywdy. Olgomar od razu przyjął dawną postawę. Szerszeń wyszczerzył zęby w uśmiechu. Zdążył z unikiem. Był równie szybki co przybysz z północy.
Znów przez pewien czas krążyli wokół siebie.
Olgomar zaatakował po raz wtóry. Wyprowadził błyskawiczny cios, odskoczył, pchnął ponownie. Szerszeń zrobił unik, sam uderzył. Pałki stuknęły o siebie. Nacierali raz za razem, zadawali ciosy
się odgrywa po to jedynie, by zmylić wroga. Tylko nowicjusze albo przeciwnicy dobrze znający swoje sztuczki rzucają się na siebie od razu. W tym starciu żaden z wojowników nie był nowicjuszem.<br>Pierwszy uderzył Olgomar. Jego &lt;orig&gt;karogga&lt;/&gt; opadła, tnąc powietrze tuż obok twarzy gwardzisty, nie czyniąc jednak krzywdy. Olgomar od razu przyjął dawną postawę. Szerszeń wyszczerzył zęby w uśmiechu. Zdążył z unikiem. Był równie szybki co przybysz z północy.<br>Znów przez pewien czas krążyli wokół siebie.<br>Olgomar zaatakował po raz wtóry. Wyprowadził błyskawiczny cios, odskoczył, pchnął ponownie. Szerszeń zrobił unik, sam uderzył. Pałki stuknęły o siebie. Nacierali raz za razem, zadawali ciosy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego