Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
pracę.
Była to jedna z krótkich chwil w ciągu dnia, kiedy w szpitalu nic się nie działo, nikt nie rozmawiał, nie człapał po posadzce, nie skrzypiały wózki i nawet terapeutyczne melodie nie płynęły z ukrytych źródeł.
Tuż za progiem musiał przysłonić oczy. Ognista czerwień pełzała po ścianach, czepiała się sufitu, przykrywała podłogę. Długa perspektywa korytarza, wypełniona grzywami wszystkich pożarów świata, zamknięta odległą, przejrzystą plamą wyjścia na taras, kusiła i ssała. Zobaczył ją jako aleję uformowaną z nieruchomych konarów płomieni i ich odbić zmniejszających się w oddali, prowadzącą do jakiegoś celu, o którym niczego nie wiadomo, poza tym, że istnieje. Przepływały przez
pracę. <br>Była to jedna z krótkich chwil w ciągu dnia, kiedy w szpitalu nic się nie działo, nikt nie rozmawiał, nie człapał po posadzce, nie skrzypiały wózki i nawet terapeutyczne melodie nie płynęły z ukrytych źródeł.<br>Tuż za progiem musiał przysłonić oczy. Ognista czerwień pełzała po ścianach, czepiała się sufitu, przykrywała podłogę. Długa perspektywa korytarza, wypełniona grzywami wszystkich pożarów świata, zamknięta odległą, przejrzystą plamą wyjścia na taras, kusiła i ssała. Zobaczył ją jako aleję uformowaną z nieruchomych konarów płomieni i ich odbić zmniejszających się w oddali, prowadzącą do jakiegoś celu, o którym niczego nie wiadomo, poza tym, że istnieje. Przepływały przez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego