wyłączając Joanny. Silny, wysportowany, pewny siebie, wiedzący, co powiedzieć w każdej sytuacji, był ucieleśnieniem jej wyobrażeń o prawdziwym mężczyźnie. Joanna patrzyła na niego z zachwytem, a on zdawał się ją wyróżniać. <br>- O czym myślisz? - pytał znienacka, gdy wędrując korytarzami swej duszy, zapominała o całym świecie. A ona czerwieniła się, jak przyłapana na gorącym uczynku, bo instruktor rzeczywiście często zajmował jej myśli. Wykopała dla niego osobny korytarz, do którego nigdy nie wpadała pędem, bez zastanowienia, jak do innych korytarzy, lecz wchodziła powoli, ostrożnie posuwała się naprzód, krok po kroku, jedną ręką trzymając się ściany, by w razie czego przywrzeć do niej i