poza zabudowaniami fabryki Lilpopa. Ustawili całe miasto ze sztabli buczyny, sosny, dębiny. Bergowie najęli furmanów i zwozili materiał. "Trzeci" Berg opił sprawę z niemieckimi zleceniodawcami: przymknęli jedno oko lub obydwa, kiedy zażądał potrójnej ilości drzewa, i podsygnowali zamówienie.<br>- Pan, panie Jurku, będzie konwojował te transporty.<br>W ciągu kilku dni Jurek przylgnął do furmanów - chłopaków wesołych, cwanych, podobnych z wyglądu do ciężkich, krępych koni. Dawali powozić. Zawieszony na lejcach, ze stopami wpartymi w deski platformy, Jurek popędzając konie ryczał na całą ulicę Grenadierów: "Bujaj się, Fela!" i śmiał się, szeroko rozdziawiając usta. Było to podobne do jazdy na zawrotnej karuzeli. Konie biegnąc