Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
z troską i umiarem, nie popędzał, nie podnosił głosu, w brygadzie go lubiano. Wykłócał się z naczelnikiem o normy, zbyt wygórowane dla nie dożywionych ludzi, ostatecznie naczelnik przymykał oczy na dopisywanie. Brygada, choć opornie, wciągnęła się do roboty i pracowała przyzwoicie, a nawet coraz wydajniej, jeśli zważyć, że była to przypadkowa zbieranina, a nie zawodowi robotnicy. Kobiety nabrały odporności, Zosia nie skarżyła się tak często, jak w pierwszych dniach. Wszakże ich życie, wprzęgnięte od świtu do zmierzchu w ciężką budowę kolei, było znojne, męczące i przeraźliwie monotonne.
Idąc przez step Stach rozcierał odciski na rękach. Początkowo trzymał się brzegu rzeki, niezwykłej
z troską i umiarem, nie popędzał, nie podnosił głosu, w brygadzie go lubiano. Wykłócał się z naczelnikiem o normy, zbyt wygórowane dla nie dożywionych ludzi, ostatecznie naczelnik przymykał oczy na dopisywanie. Brygada, choć opornie, wciągnęła się do roboty i pracowała przyzwoicie, a nawet coraz wydajniej, jeśli zważyć, że była to przypadkowa zbieranina, a nie zawodowi robotnicy. Kobiety nabrały odporności, Zosia nie skarżyła się tak często, jak w pierwszych dniach. Wszakże ich życie, wprzęgnięte od świtu do zmierzchu w ciężką budowę kolei, było znojne, męczące i przeraźliwie monotonne.<br>Idąc przez step Stach rozcierał odciski na rękach. Początkowo trzymał się brzegu rzeki, niezwykłej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego