Wcale tak dużo nie wiem. Ostatnio jestem raczej nauczanym niż nauczającym. Czytam mnóstwo fachowych, naukowych pism, głównie ze Stanów Zjednoczonych i Anglii. Przypisuje mi się czasem profetyczne umiejętności, oskarżając równocześnie o czarnowidztwo. Przed trzydziestu paru laty nie byłem jednak czarnowidzem, przeciwnie, zakładałem - pisząc wtedy książki - pewien optymizm. Byłem ostrożny w przypadku ferowania twierdzeń ściśle naukowych, natomiast pozwalałem sobie na większą swobodę w beletrystyce fantastycznej. Traktowałem to jako niewinną humorystykę, ponieważ nie było niczego, co mogłoby moje wizje uczynić poważnymi. Niestety, okazało się wkrótce, że moje pomysły boleśnie się urealniają. I to chyba jeden z głównych powodów, dla których postanowiłem, że nie