Borowskiego - mówi Anna Marczyk, internowana.</><br><br>Był rok 1986 r., ingres bpa Józefa Michalika. Nielegalny wówczas sztandar pojawił się na gorzowskich ulicach pierwszy raz od stanu wojennego. Edward Borowski, internowany, dwa razy aresztowany, po dwóch zawałach, niósł go w procesji aż do katedry. Dostał za to grzywnę. - Bardzo wysoką. Zapłacił biskup - przypomina Grażyna Pytlak, internowana. <br>W czasach nielegalnej ,,S'' gorzowianie zobaczyli sztandar raz jeszcze. Rok później, na pogrzebie Borowskiego. Przykrywał trumnę na mszy w kościele przy Żeromskiego.<br><br><tit>Pierścień się zacisnął</><br><br>- Mieliśmy obok siebie garaże, puste, bez samochodów. Spotykaliśmy się tam jeszcze w latach 70. Dużo rozmawialiśmy o Polsce - wspomina Tadeusz Kołodziejski, internowany