Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 3(151)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
go prowokował. I zawsze wychodził ze starcia poobijany, obolały.

Dał się skusić na kielicha

Był bardzo zimny, listopadowy ranek. Halina B. pojechała do miasteczka do pracy. Tadek i Marek mieli coś do zrobienia w stodole, zdaje się naprawić i naoliwić drzwi. Postanowili pokrzepić się gorącym winem, do którego dodali aromatycznych przypraw. Zapachniało w całym domu. Wkrótce zjawił się ojciec.
- Dajcie no pokosztować tych delikatesów - poprosił. Dali mu, żeby nie marudził. Stary wypił pół szklanki, mlasnął językiem i orzekł, że całkiem, całkiem, ale zna jeszcze lepsze napitki.
- No, czas do roboty! - Marek wstał od stołu. Ojciec spytał, gdzie mu tak spieszno. Praca
go prowokował. I zawsze wychodził ze starcia poobijany, obolały.<br><br>&lt;tit&gt;Dał się skusić na kielicha&lt;/&gt;<br><br>Był bardzo zimny, listopadowy ranek. Halina B. pojechała do miasteczka do pracy. Tadek i Marek mieli coś do zrobienia w stodole, zdaje się naprawić i naoliwić drzwi. Postanowili pokrzepić się gorącym winem, do którego dodali aromatycznych przypraw. Zapachniało w całym domu. Wkrótce zjawił się ojciec.<br>&lt;q&gt;- Dajcie no pokosztować tych delikatesów&lt;/&gt; - poprosił. Dali mu, żeby nie marudził. Stary wypił pół szklanki, mlasnął językiem i orzekł, że całkiem, całkiem, ale zna jeszcze lepsze napitki.<br>&lt;q&gt;- No, czas do roboty!&lt;/&gt; - Marek wstał od stołu. Ojciec spytał, gdzie mu tak spieszno. Praca
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego