postawiony w jednej z tych sytuacji, z biedy, strachu, niedostatecznej wiedzy albo poruszony widokiem młodej, zasmuconej twarzy, mógł zechcieć nieco nagiąć (at b/oje) tłumaczenie do potrzeb odbiorcy. Zdradzając tym samym literę i ducha tłumaczonego tekstu.<br>B. był zdania, że kiedyś, dawno temu, istniał tylko jeden język i że obecna, przyprawiająca o zawrót głowy odmienność kultur jest wynikiem zbiegu przypadkowych okoliczności. Dlatego sądził, że tłumaczenie na trzeci język nie oddalało, a przeciwnie - zbliżało oryginał do prawzoru. Pozwalało stwierdzić, co w tłumaczeniu jest związane z kulturową przypadkowością albo z chwilową potrzebą (lub obawą) samego tłumacza. Czasami wymóg tłumaczenia na trzeci język zwiększał trudności, szczególnie gdy