sapanie. Przed oczami miał podgardle oskrobane nierówno, siwe i czarne niedogolone włosy, rysy na skórze workowatej podeszły potem. Rozmowa musiała go wiele kosztować. Nie, ja nie będę go atakował, nie zadam ciosu. Nie chcę. Nie chcę. - I nagle wydało mu się, że widzi ambasadora w Budapeszcie, idącego starczym, suwającym krokiem, przystaje wsparty o drzewko, nie zważając na przechodniów, którzy się za nim ogladają, dyszy z rozchylonymi fioletowymi wargami. Powietrze lekkie, przemyte ulewą wiosenną, lśnienia na mokrym chodniku, na liściach, kutych z żelaza kratach ogrodów, bezmiar powietrza, a jemu brak tchu. Suwa nogami po ziemi, która od dawna przestała być placem boju