do pensjonatu, że nie wrócę na obiad. Po czym spytał, gdzie bym chciał pójść. Roześmiałem się, że przecież nie znam restauracji rzymskich. Na to odrzekł, że mój ojciec znał je wszystkie, te najlepsze, i na pewno mi o nich opowiadał. Przypomniałem sobie parę nazw, które ojciec najczęściej wspominał. Pan Campilli przytakiwał tym nazwom: "Doskonała! - mówił - doskonała!" Uspokoił się, z czoła zniknęły zmarszczki. Ojciec mój, amator włoskich restauracji, choć też w tym ujęciu wiązał się z dawnymi czasami, musiał obudzić w Campillim weselsze skojarzenia. Rozpogodził się, wybór jego padł na pierwszy z wymienionych przeze mnie lokali. Zadzwonił na służącego, że wychodzi. Ale