czterech pasów ruchu. Próbowałem manewrować, inne samochody w porównaniu ze mną wydawały się stać w miejscu, ale nie miałem wpływu na tor pojazdu. Jedyne, co zdążyłem zrobić, to wrzucić wsteczny bieg i puścić sprzęgło.<br>Skrzynia biegów rozleciała się z potwornym łoskotem, porsche szarpnął, zwolnił. Z metalicznym świstem, jak pracująca szlifierka, przytarł bokami kół o kamienny krawężnik, przechylił się i uniósł w górę. Świat za przednią szybą przekręcił się jak w beczce śmiechu. <br>Raz, potem drugi. A potem jeszcze kilka razy bardzo szybko. <br>Kiedy opadł na ziemię, wstrząs do końca pozbawił mnie orientacji. Nie wiedziałem, czy byłem na dachu, czy na kołach