Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
wojska pomogę. Będę żołnierzem, w polskim mundurze, a nie czarnoroboczym, którego popychają tędy i owędy.
- A cóż ty nam z wojska pomożesz? Poślą cię na front i tyle.
- Nie zostawiam bezradnych, małych dzieci, tylko dorosłe kobiety, które z niejednego pieca chleb jadły.
- A Mariuszek i Jurek to nie dzieci? Nie przywiązałeś się do nich? Jesteśmy jak jedna rodzina! I mamy tylko jednego mężczyznę. Mało tego, że ojca zabrakło, to i ty chcesz nas opuścić?
- Ojciec was znajdzie, jest amnestia. A póki co, we trzy potraficie chłopcami się zaopiekować.
- Synku, ale mi ciebie zabiją!
Stach patrzył na nią, dziwnie postarzałą, z załzawionymi oczami
wojska pomogę. Będę żołnierzem, w polskim mundurze, a nie czarnoroboczym, którego popychają tędy i owędy.<br>- A cóż ty nam z wojska pomożesz? Poślą cię na front i tyle.<br>- Nie zostawiam bezradnych, małych dzieci, tylko dorosłe kobiety, które z niejednego pieca chleb jadły.<br>- A Mariuszek i Jurek to nie dzieci? Nie przywiązałeś się do nich? Jesteśmy jak jedna rodzina! I mamy tylko jednego mężczyznę. Mało tego, że ojca zabrakło, to i ty chcesz nas opuścić?<br>- Ojciec was znajdzie, jest amnestia. A póki co, we trzy potraficie chłopcami się zaopiekować.<br>- Synku, ale mi ciebie zabiją!<br>Stach patrzył na nią, dziwnie postarzałą, z załzawionymi oczami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego