jej oszałamiającego, optymistycznie zaróżowionego kwiecia. Ubogi w drzewa owocowe, bo sad tu był stary i już niezbyt dobrze owocującyo, mógł Miedzyń być (i na pewno był) dumny z tej swojej aleji. Wysadzona była arcyprzednią odmianą czereśni, które równie zjawiskowo kwitły, jak potem obficie i smakowicie owocowały. I kiedy ją sobie przywołuję z pamięci, zawsze ją widzę taką, jakby na zmianę kwitła i owocowała czarno-czerwono-złotymi, pełnymi soku kulami, nad którymi krążyły chmary szpaków. Na jesień i zimę, wtedy - kiedy na pociąg do szkoły jechałem inną drogą, znikała po prostu. Bezlistna była przez te cztery lata właściwie raz jeden tylko: kiedy opuszczałem nią