Karwat wie, że żartów nie ma, bo z roku na rok jest coraz gorzej - wysychają gałęzie, spadają na dach. Twierdzi, że choć drzewo jest wielkie w obwodzie, to jednak coraz słabsze i puste w środku - może się załamać podczas każdej wichury. - Piękne to drzewo, jestem tu od 1948 r. i przyzwyczaiłem się do niego, ale życie mi milsze, więc trzeba by lipę ściąć. Ale ja nie dam rady, tu potrzeba ekipy, podnośnika i fachowej ręki - przekonuje.<br><tit>Niech starostwo decyduje</><br>Poszedł drogą urzędową, zgłosił do sołtyski. Ta najpierw wyjawiła problem na sesji rady gminy w ratuszu. Zażądała wycinki niebezpiecznego drzewa. Burmistrz Bogdan