jak z głębi garnka. - Hubercik? Gotowyś?<br>- Gotowym, panie.<br>- Wszyscy wiedzą, co robić? Hagenau?<br>- Wiem, wiem.<br>Wśród prześwitującej zza jaworów jasnej brzeziny po przeciwnej stronie jaru zamigotały kolory, zalśniły zbroje. Doleciał śpiew. Śpiewają Dum iuventus floruit, rozpoznał Reynevan. Pieśń do słów Piotra z Blois. Też to śpiewaliśmy w Pradze... <br>- Wesoło im, psubratom - mruknął Tassilo de Tresckow.<br>- Też się weselę, gdy kogoś złupię - odburknął Buko. - Hubercik! Czuj duch! Rychtuj kuszę!<br>Śpiew ucichł, urwał się nagle. Przy mostku pojawił się pachołek w kapturze, dzierżący sulicę w poprzek siodła. Za nim wyjechało trzech następnych, ci nosili kolczugi i żelazne opachy, na głowach mieli łebki, a