chwili odskakiwała drewniana zasuwa od drzwi i białe ręce obejmowały Jaśka.<br> <page nr=9><br> Gdy weszliśmy do izby, Jasiek wyjął spod kurtki czarną kurę z ukręconym łbem i podał ją wdówce.<br> Wdówka, klasnąwszy w dłonie, jeszcze raz objęła i ucałowała Jaśka, po czym rozpalając ogień pod blachą, zabrała się do skubania kury.<br> Gdy ptak podzielony na kawałki podskakiwał w kipiącym garnku, pomagaliśmy mu, śpiewając najmilsze sercu kolędy.<br> Dobrze w noc jedliśmy rosół z chlebem, tuż po północy - mięso.<br> Kości złożone na kopczyk, czerwony grzebień i najwyższe pióro ze skrzydła, żeby się nam z Jaśkiem w kompanierce darzyło, wdówka zakopała pod próg komory.<br> Od tej