Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
nie plecami. Rozległ się trzask, zamek ustąpił.
Przekręciłem kontakt.
Ligenhorn stał bez marynarki i bez krawata, usiłując zasłonić kobietę leżącą na tapczanie. Dyszał i syczał przez zęby:
- Idioto! Szaleńcze! Co ty wyprawiasz? Opamiętaj się!
Na oczach miałem mgłę, a w sercu piekło. Przede mną, od podłogi do sufitu, rozpościerała się pulchna masa Ligenhorna. Przedzierałem się przez nią wymachując rękami, aby dopaść Kiry. Początkowo na niczym nie mogłem skoncentrować wzroku, gdyż wszystko dokoła mnie wirowało. I nagle w mózgu poczułem strumień chłodu. Oprzytomniałem. Na tapczanie, do połowy rozebrana, leżała Wanda Siennicka, jedna z naszych pielęgniarek. Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem, a potem
nie plecami. Rozległ się trzask, zamek ustąpił.<br>Przekręciłem kontakt.<br>Ligenhorn stał bez marynarki i bez krawata, usiłując zasłonić kobietę leżącą na tapczanie. Dyszał i syczał przez zęby:<br>- Idioto! Szaleńcze! Co ty wyprawiasz? Opamiętaj się!<br>Na oczach miałem mgłę, a w sercu piekło. Przede mną, od podłogi do sufitu, rozpościerała się pulchna masa Ligenhorna. Przedzierałem się przez nią wymachując rękami, aby dopaść Kiry. Początkowo na niczym nie mogłem skoncentrować wzroku, gdyż wszystko dokoła mnie wirowało. I nagle w mózgu poczułem strumień chłodu. Oprzytomniałem. Na tapczanie, do połowy rozebrana, leżała Wanda Siennicka, jedna z naszych pielęgniarek. Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem, a potem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego