Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
i tamtego braterstwa.
- Andrzej! - zawołał za odchodzącym.
Kossecki zatrzymał się przy drzwiach. Był blady, usta miał zaciśnięte.
- Co?
- Powiedz... czy ty, ty sam... wierzysz w swoją słuszność?
- Ja? - powtórzył tamten z akcentem zdziwienia. - Nie. Ale to jest bez znaczenia. Bywaj.
W kwadrans później Chehnicki zszedł na dół. Kupił od znajomego pulchnego portiera papier listowy i w hallu, przy stojącym z boku stoliku, skreślił pośpiesznie ołówkiem następujący list:
"Kochana, jestem wolny, ale dopiero jutro wieczorem. Nie mogę inaczej. Nie przychodź dzisiaj. Wszystko ci potem wytłumaczę i błagam, nie niepokój się. Jutro muszę jechać do Warszawy. Pociąg przychodzi tu o dziewiątej wieczorem. Jeżeli
i tamtego braterstwa.<br>- Andrzej! - zawołał za odchodzącym.<br>Kossecki zatrzymał się przy drzwiach. Był blady, usta miał zaciśnięte.<br>- Co?<br>- Powiedz... czy ty, ty sam... wierzysz w swoją słuszność?<br>- Ja? - powtórzył tamten z akcentem zdziwienia. - Nie. Ale to jest bez znaczenia. Bywaj.<br>W kwadrans później Chehnicki zszedł na dół. Kupił od znajomego pulchnego portiera papier listowy i w hallu, przy stojącym &lt;page nr=259&gt; z boku stoliku, skreślił pośpiesznie ołówkiem następujący list:<br>"Kochana, jestem wolny, ale dopiero jutro wieczorem. Nie mogę inaczej. Nie przychodź dzisiaj. Wszystko ci potem wytłumaczę i błagam, nie niepokój się. Jutro muszę jechać do Warszawy. Pociąg przychodzi tu o dziewiątej wieczorem. Jeżeli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego