które w zasadzie "nie przyjęło się" tak bardzo, że Jerzy o mało nie zaprzeczył, nieświadom, że kłamie. Zademonstrowawszy zakres swej o nim wiedzy, gospodarz gabinetu wyszedł zostawiając drzwi uchylone. W drugim pokoju siedziało przy stoliku ogromne, ubrane w mundur chłopisko i dłonią wielkości półgęska wodziło po papierze niepewnym piórem,<br>"Pan pułkownik zabawia się ze mną dość szablonowo....- pomyślał Jerzy. Trzeba go będzie na początek zgasić. Powiem mu parę słów o poziomie jego agentów, każdego poznawałem od pierwszej minuty. Zresztą, co będzie, to będzie, trzeba go wezwać i pokazać, że nie mam się czego bać i się nie boję..." - monologował siedząc jednak