jubel i Pawłowski postawił beczkę piwa, przy którym go dobrze pobujano.<br>Leon został wtedy kapralem, a Szczęsny jako "zając" z kablem najlepszego patrolu budowlanego - starszym strzelcem. Pawłowski oświadczył, że powinien dostać kaprala i pójść do szkoły, wpierw jednak trzeba spruć wywrotową łatę. Żeby się koniecznie wystarał o świadków przybycia do pułku i o świadectwo moralności z domu, i list od księdza Wojdy. Słuchając go Szczęsny myślał, że skoro zrobiono go na "czerwono", to pies im mordę lizał, wybielać się nie będzie, czego chorążemu nie mówił, tylko - że się postara.<br>Życie w obozie płynęło dość pogodnie, tylko raz wynikła awantura przez Śniegockiego