pozostać niewinna... cóż to byłby dopiero za błogostan! Lubiła kochać wnętrzem pizdy, leżąc całkiem nieruchomo, jak w transie. Przy podniesionych semaforach, semaforach wyciągniętych, radosnych, drapiących, łechcących, ssących, sczepionych, mogła rżnąć się, ile dusza zapragnie, rżnąć się aż do ostatniej kropli soku.<br><gap> Diabelska myśl przyszła mi do głowy, gdy mój członek pulsował z rozkoszy pod jej umiejętną pieszczotą. Wyobraziłem sobie, że siedzi u ojczyma na kolanach, o zmierzchu, ze szparą jak zwykle przyklejoną do jego rozporka. Zastanawiałem się, jaki miałaby wyraz twarzy, gdyby jego świetlik przeszył jej rozmarzoną pizdę, kiedy szeptała mu na ucho perwersyjną litanię dziewczęcej miłości, nieświadoma faktu, że zwiewna