Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
równocześnie wyrzucili przed siebie, w ciemność. Plusnęła woda. I natychmiast stała się najgłębsza cisza. Wśród drzew szeleściły krople deszczu. Błyskało daleko za miastem.
Felek obtarł dłonią spocone czoło. - Uff! Ale ciężki był cholera.
- Ciszej! - syknął Szretter.
Alek stał z boku. Ręce mu drżały. Krew coraz szybciej odpływała z głowy. Serce pulsowało w krtani. Już od dłuższego czasu, jeszcze gdy się przedzierali przez zarośla, dźwigając pomału we trzech jak kłoda ciążące ciało Janusza, zbierać mu się poczęło na mdłości. Otworzył teraz usta i łapczywie wdychał świeże, wilgotne powietrze. Ale nie przyniosło mu to ulgi. Zimny pot wystąpił na czoło. Wnętrzności podchodziły do
równocześnie wyrzucili przed siebie, w ciemność. Plusnęła woda. I natychmiast stała się najgłębsza cisza. Wśród drzew szeleściły krople deszczu. Błyskało daleko za miastem.<br>Felek obtarł dłonią spocone czoło. - Uff! Ale ciężki był cholera.<br>- Ciszej! - syknął Szretter.<br>Alek stał z boku. Ręce mu drżały. Krew coraz szybciej odpływała z głowy. Serce pulsowało w krtani. Już od dłuższego czasu, jeszcze gdy się przedzierali przez zarośla, dźwigając pomału we trzech jak kłoda ciążące ciało Janusza, zbierać mu się poczęło na mdłości. Otworzył teraz usta i łapczywie wdychał świeże, wilgotne powietrze. Ale nie przyniosło mu to ulgi. Zimny pot wystąpił na czoło. Wnętrzności podchodziły do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego